niedziela, 1 maja 2016

Nie ma to jak w domu.

Myślałam, że nie doświadczę takich zabaw z moim Synkiem, a jednak mnie zaskoczył! Okazało się, że domek może być bardzo atrakcyjny dla chłopca, o ile, ma otwierane drzwiczki którymi może wjechać auto.. :) 
Przewinęło się kilka takich domków z pudełek po butach itp. Jeden z nich wzięłam na warsztat by okleić i nadać mu bardziej trwały charakter, lecz ten proces jest cały czas w toku... 
Tymczasem powstał domek na szybko i na bazie "gotowca" czyi regału z ikea. Zmierzyłam okienko, wycięłam odpowiedni kawałek tektury, naszkicowałam okna i drzwi, potem nożykiem docięłam tak by wszystko się otwierało. Jeszcze kilka maźnięć kredkami co uczyniliśmy już wspólnie z Jonatanem i ściana powędrowała na miejsce. Ideałem byłoby przymocowanie jej tak by jednocześnie będąc stabilną pozwalała się otwierać tak by był dostęp do półki. U nas dostęp jest jedynie przez drzwi i okna, ale ogólnie to nie przeszkadza w zabawie. Próbowałam zrobić też jakieś bezpieczne zamknięcia lecz nie wpadłam na nic co nie wymagałoby pinezek.. więc na razie dopuściłam. Dziewczynkę pewnie ucieszyłyby kwiatuszki na parapetach i franki z koronki w oknach, ale u nas liczy się akcja więc powściągnęłam swoje ambicje ;)



Któregoś wieczoru zebrałam się w sobie i poszłam za natchnieniem. Miałam kawałek zwartej ale cienkiej tektury, nożyczki, taśmę oraz marker i w pół godziny powstało takie o to kuchenne umeblowanie. Bawiliśmy się już nie raz w gotowanie dla ludzików i zwierzaków ale wtedy kuchnia była jeszcze bardzo prowizoryczna bo zrobiona z klocków. Bałam się, że taką bardziej realistyczną popsuje czar zabawy ale jednak udało się, została pokochana.




Za naczynka służą nakrętki a durszlak to jedna część sitka do zaparzania herbaty:)





Pozdrawiam :))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz